Odin podał się za Wegtama, wędrowca. Pytał ją teraz o znaki, o sny. Wieszczka przymuszona czarem odparła, że rychło Baldra zły los dosięgnie. W dworze Hel przygotowane są już ławy na jego przyjęcie, warzy się miód. Chciała odejść, lecz bóg jej nie pozwolił. Pytał dalej. Mówiła tedy, przymuszona czarem o tym, jak Hod zabije brata. Przyjdzie go pomścić Wali zrodzony z Rind. Syn Odina jedną noc mieć będzie, gdy brata pomści. Tu zamilkła, odeszła, a czary straciły swą moc…
Wrócił Odin do Asgardu i opowiedział bogom, co widział i słyszał. Wielki smutek zapanował wśród Asów. Zebrali się bogowie na naradę i radzili, w jaki sposób odwrócić wyroki losu. Freyja, która ma władzę nad wszystkim co żyje, wymogła przysięgę na wszystkich na świecie rzeczach, że żadnej szkody Bal-drowi nie wyrządzą. Uzyskała je tym łatwiej, że wszystko kochało Baldra. Był bowiem tym, co na świecie dobre i jasne.
Radość zapanowała w Asgardzie. Zdawało się wszystkim, że oszukano przeznaczenie. Bogowie urządzili wielkie święto. Ciskali dla zabawy w Baldra oszczepami, cięli mieczem i toporem, strzelali doń z łuku, a on pozostawał nietknięty i radosny. Czar działał, a wyrok losu zdawał się odwrócony… Nagle w czasie zabawy Baldr upadł zraniony śmiertelnie. To Hód wypuścił strzałę podaną i nakierowaną podstępną ręką.
Loki pogrążony w smutku nie mógł znieść radości panującej w Asgardzie. Powoli dojrzewała w nim myśl o zemście. Gdy usłyszał posłanie Freyji, pojął, że nadarza się okazja ugodzenia bogów w to, co jest im najdroższe. Wiedział bowiem, że we wschodniej części Asgardu wyrosła młoda, nikomu jeszcze nieznana roślina. Poszedł więc ku niej, nadał jej imię Mistolteinn (jemioła). Gdy wyrosła, sporządził z niej równą, długą strzałę. Wzmocnił czarami i podał Hodowi. Tak dokonał zemsty. Potem skrył się i na długo słuch po nim zaginął.