I tym razem olbrzym nie chciał przyznać, że Thor posiada wielką siłę. Zal mu się przy tym było rozstać z tak cennym naczyniem. Wymyślił więc kolejną próbę. Zażądał mianowicie, by bóg rozbił jego kryształowy puchar. Cisnął As naczyniem w kamienną ścianę dworzyszcza i przebił ją na wylot, lecz puchar pozostał nienaruszony. Trzykrotnie ponawiał próbę z tym samym rezultatem. Wtem posunęła się ku niemu potajemnie nałożnica Hymira i szepnęła mu, by rzucił kielich w głowę olbrzyma, jego czaszka twardsza była od najtwardszej skały. Rozprysł się puchar na tysiące drobnych kawałeczków, co wzbudziło srogi żal w sercu Thursy. Wskazał teraz Hymir wielki kocioł, który przy piecu stał i pozwolił go gościom wziąć. Dwa-kroć próbował Tyr ruszyć go z miejsca, lecz sił mu zabrakło. Schylił się tedy Thor i szarpnął tak potężnie, że aż nogi przebiły podłogę. Zarzuciwszy kocioł na głowę na kształt ogromnego hełmu, wyszedł dziarsko z izby, a potężne łańcuchy, na których kocioł zawieszano nad ogniem, dzwoniły mu koło pięt.
Wyruszyli tedy brzegiem morza, kierując się prosto ku siedzibie Agira. Nagle góry się zatrzęsły i grad skalnych odłamków zaczął padać wokół nich, szkody jednak żadnej nie czyniąc. Thor obejrzał się za siebie i ujrzał tłum Thursów biegnących w pościg za nimi, a na ich czele Hymira. Olbrzym, nie mogąc przeboleć straty i upokorzenia, zwołał swoich współziomków i wyruszył, by wziąć pomstę na Asach. Sroga go jednak za to spotkała kara. Thor, widząc pędzącą nań zgraję, cisnął swój morderczy młot tak potężnie, że pozabijał za jednym zamachem wszystkich Thursów. Teraz bez przeszkód zanieśli kocioł Agirowi, a ten przyjął ich łaskawiej niż poprzednio, wdzięczny za tak hojny dar. I uzgodnili, że od tej pory każdej zimy bogowie będą ucztować we dworze Agira, a piwa im nie zabraknie.