Długo bogowie rozglądali się za tak dużym naczyniem, lecz nigdzie nie mogli niczego podobnego znaleźć. Dopiero Tyr poradził Thorowi, by poszukał kotła w domostwie Hymira, mądrego olbrzyma, który mieszkał na samym krańcu świata. Rychło wyruszyli obydwaj, a że czekała ich długa droga, Thor wziął swój cudowny wóz ciągniony przez dwa kozły. Po jakimś czasie dotarli do siedziby Hymira. Wzdrygnął się z obrzydzenia Thor, gdy ujrzał olbrzymkę o dziewięciuset głowach, która im wyszła na spotkanie. Bez lęku jednak wkroczyli do wnętrza. Tu przywitała ich nałożnica Hymira i poradziła, by ukryli się zanim olbrzym wróci, gdyż z uwagi na swoje skąpstwo niechętny jest gościom, a i do gniewu skory. Thor jednak nie myślał się chować. Siadł tylko w bezpiecznej odległości od wejścia tak, aby belka wspierająca powałę sali zasłaniała go przed wzrokiem wchodzących. Pod wieczór wrócił Hymir. Przerażający był, gdy wszedł do izby. Cały lodem dzwoniący, który mu długimi soplami z brody i włosów zwisał. Powitano go tu, jak przystało, i zaraz doniesiono o wizycie gości. Hymir rozejrzał się po sali, a pod jego strasznym wzrokiem rozpadł się słup, za którym przycupnęli przybysze. Runęła również część ściany wraz z półką, na której stały kotły do warzenia piwa. Wszystkie popękały, tylko jeden, widać lepiej od innych kuty, ostał się cały.
Widząc najmężniejszego i najsilniejszego z Asów w swoim domu, Hymir nie odważył się postąpić z nimi tak, jak z innymi podróżnymi, którzy mieli to nieszczęście i znaleźli się choćby w pobliżu jego siedziby. Znając zapalczywość Thora, a jednocześnie lękając się go, zaprosił go na wieczerzę. Ciekaw był przy tym, co sprowadziło pogromcę olbrzymów do jego królestwa.
Zabito zaraz trzy woły, upieczono i podano na stół. Thor, jako że był wygłodniały po długiej drodze, zjadł dwa, tak że pozostali biesiadnicy musieli zadowolić się jednym. Żarłoczność Thora bardzo rozeźliła Hymira. Bojąc się o stan swoich stad, rzekł, że przy następnej wieczerzy zadowolić się muszą tym, co sami złowią w morzu. Naigrawał się przy tym z Thora, pytając, czy ten odważy się wypłynąć z nim na połów i da sobie radę z wędką?