Zwała się Gullweig, czyli Złocista. Gdy zjawiła sięwAsgardzie, bogowie oniemieli zachwyceni jej urodą. Nikt nie wiedział, skąd przybyła i co niosła ze sobą. Była piękna, przepiękna i patrzący na nią widzieli, że płonie złotym blaskiem. Już samym swym wyglądem wzbudzała uwielbienie i pożądanie. Jej głos i pieśni, które śpiewała, miały barwę i ton najszlachetniejszego z kruszców. Rzucała wokół siebie niezaprzeczalny czar, budząc w sercach miłość do rzeczy pięknych i kosztownych. Dni wesela zapanowały teraz wśród Asów.
Po jakimś czasie Gullweig zapragnęła odwiedzić Midgard. Bogowie chętnie wyrazili zgodę, chcąc, aby człowiek również poznał radość, jaką czerpie się z piękna. Źle od tej pory poczęło się dziać w świecie łudzi. Gullweig odwiedzała domy, zwała się teraz Heid i gdziekolwiek przybyła, wzbudzała w sercach miłość do złota i nieopanowaną żądzę jego posiadania. Nauczyła ludzi kochać bogactwo i cenić je ponad wszystko. Midgard wyglądał teraz jak wielkie pole bitwy. Mordowano się dla zdobycia złotych pierścieni i naszyjników. Gromadzono skarby, a żądza złota pleniła się jak zaraza. Heid kroczyła wśród rzezi, śmiejąc się radośnie i ciesząc wzrok dokonanym złem. Uczyła niewiasty, jak rzucać uroki i jak za pomocą różdżki czynić złe czary. Pokazała im, jak osiągnąć ze zła radość i rozkosz. Świat zdawał się trwać w obłędzie.
Aby ratować ludzkość, bogowie pojmali Gullweig i zawlekli do Asgardu. Tu miała być sądzona. Asowie zebrali się na wiecu. Uradzono, że aby położyć kres złu, należy wiedźmę zgładzić. Rzucono ją więc na oszczepy, poświęcając tym samym Odinowi, lecz wstała, nie odnosząc szkody. Rozpalono tedy wielki ogień i w płomienie ciśnięto Gullweig, by w nich spłonęła, a z nią jej czary; trzykrotnie to czyniono i za każdym razem powstawała ze stosu jeszcze piękniejsza i bardziej błyszcząca, tak jak złoto, które im więcej topione, tym bardziej lśni. Pojął Odin, że GulIweigjest nieśmiertelna, bowiem kierowała nią siła przeznaczenia, potężniejsza niż magia Asów.