Geirrodr cz.2

Gdy przekraczali graniczną rzekę Win spostrzegli, że woda zaczyna gwałtownie przybierać. Zaraz też dojrzał Thor, że to córki Geirrodra stoją u źródła i nagarniają wodę, by utopić wędrowców. Cisnął tedy wielki głaz, który zablokował odpływ wody i powstało jezioro, w którym olbrzymki mało nie utonęły. Odtąd nie spotkali po drodze żadnych przeszkód.

Gdy bogowie przybyli do dworu Geirrodra, zaprowadzono ich do koziej zagrody i tę dano za mieszkanie. Nie było w niej żadnych sprzętów poza jednym zydlem. Thor zdrożony, chciał na nim spocząć, łecz gdy tylko usiadł, stołek zaczął się gwałtownie podnosić, grożąc bogowi zmiażdżeniem o powałę. Thor zaparł się o sufit swoją łaską — darem Grid, powstrzymując napór stołka. Wtedy rozległ się trzask i głośny krzyk. Spod stołka wypełzły podstępne córki Geirródra, Gialp i Greip, obie z połamanymi kośćmi. Thor wpadł w złość i pobiegł szukać gospodarza. Znalazł go w kuźni. Na widok rozgniewanego Asa, Geirrodr cisnął weń rozpalonym kawałkiem żelaza. Thor schwycił go przez rękawicę i odrzucił tak silnie, że przebił na wylot słup podtrzymujący sklepienie i skrytego za nim Geirrodra. Dokonawszy tego, razem z Lokim wrócił do domu, wielce z siebie zadowolony. Geirrodr pozostał sam, okaleczony i z kalekimi córkami. Więcej nie niepokoił już wędrowców i rychło słuch o nim zaginął.