Kłótnia Lokiego cz.4

Cisza, jaka teraz zapadła w halli biesiadnej dworu Agira, zawisła niby czarna chmura nad głową Lokiego. W powietrzu czuć było zapach gniewu i krwi. Freyja — opiekunka kochanków, sama pełna bólu i wzgardy, bojąc się, by święty pokój nie został złamany, wytknęła Lokiemu szaleństwo, że w obecności Asów zbyt pewny nietykalności, chełpi się swymi zbrodniami. Wszak z dawna już bogowie podejrzewali, kto jest sprawcą śmierci Baldra, i tylko z uwagi na dawne przysięgi zaniechali pomsty. Tym razem miarka się przebrała.

Loki w zaślepieniu nie zwrócił uwagi na groźbę zawartą w słowach bogini, ale jak to już miało miejsce wcześniej, zasypał ją obelgami, wołając, że ta, z którą spali wszyscy bogowie i którą przyłapano na kazirodztwie, nie ma prawa zabierać głosu wśród tak dostojnych osób. Fakt faktem, że Freyja posiadała w Asgardzie najgorszą reputację i że po raz pierwszy w czasie całej uczty Loki zdawał się powiedzieć prawdę. Mimo to słowa jego oburzyły do głębi Njorda. Rzekł on, że nic dziwnego w tym nie ma, że piękne kobiety szukają miłości w ramionach mężczyzn, lecz Loki, który zhańbił własną płeć, oddając się lubieżnym uciechom jako nierządnica, nie ma prawa oceniać podług tej materii nikogo. Loki słysząc to, krzyczał w pasji o poniżeniach, jakich doznał Njord, gdy był zakładnikiem w Jotunheimie. Pan morza odrzekł na to, że wszystko to, co przecierpiał, jest niczym w porównaniu z tym, iż jest ojcem Freyji, którą wszyscy kochają i Freya — pana miłości i męskiej sprawności, któremu każdy oddaje cześć, a Loki zdolny był płodzić tylko straszydła i potwory. Tu poparł boga Tyr, lecz Loki zaraz szyderczo mu wypomniał, że właśnie jego syn Fenrir pozbawił go prawicy, przez co w boju gorszym jest od kobiety. Tyr w odpowiedzi przypomniał, co za los spotkał Wilka, a wspomnienie to zapiekło Lokiego jak ogień. Frey włączył się w kłótnię i ostrzegł olbrzyma, że jeśli nie zamilknie, to podzieli los syna. Loki, śmiejąc się szyderczo, przypomniał Freyjowi, że przekupczył swój miecz za wdzięki pięknej Gerdy i los go dosięgnie, gdy w dniu ragnaróku spotka się z synami Surta.

Heimdall, mając już dość swarów, próbował uspokoić pijani-cę, lecz Loki zamroczony furią i piwem miotał dalej obelgi. W swym szaleństwie zniżył się nawet do tego, by kłócić się ze służbą. Nic go już nie mogło powstrzymać. Ani rozsądne ostrzeżenia Skadi, ani pojednawczy gest Syw. Złotowłosa małżonka Thora, o łagodnym sercu i pełna dobroci, podeszła do Lokiego i podała mu na pojednanie puchar starego miodu. Olbrzym kielich przyjął i rzekł, iż ona jedna, bez skazy byłaby wśród bogów, lecz pamięć mu podsuwa chwile, gdy razem przyprawiali rogi Gromowładnemu. Syw zalała się łzami.

W tej samej chwili zadrżał w posadach dwór Agira. To Thor wkroczył do halli. Łuna go otaczała, gdyż wielki gniew palił się w nim pełnym płomieniem. Wcześniej już doszły go słuchy o przebiegu uczty i spieszył z daleka, by ukarać zuchwalca. Gdy wchodził do sali biesiadnej, dobiegły go ostatnie słowa oszczercze i gniew wybuchł w nim ze zdwojoną siłą. Ryknął wielkim głosem i zagroził Lokiemu, że jeżeli nie zamilknie, to pozbawi go życia Mjollnirem, któremu żaden olbrzym nie sprosta.