Wielorybnictwo. Żadna inna kwestia związana z ochroną środowiska w Norwegii nie budzi takiego międzynarodowego zainteresowania i tylu emocji, jak wznowienie polowań na wieloryby na Morzu Arktycznym. W 1993 r. w Norwegii powrócono do komercyjnych polowań na wieloryby minkę, co stanowi pogwałcenie międzynarodowego zakazu polowania na te zwierzęta. Chociaż Norwegia popiera ochronę innych zagrożonych gatunków, rząd norweski uważa, że wielorybom minkę, których liczba w północnym Atlantyku wynosi 75 000, połowy nie zagrażają, o ile będą kontrolowane i ograniczone. W 1993 r. norwescy łowcy otrzymali pozwolenie na zabicie harpunami 157 wielorybów minkę. Liczba ta od tej pory została podwojona. Międzynarodowe kręgi polityczne nie znalazły powodu do stanowczej reakcji, ale grupy ruchów ekologicznych, szczególnie Greenpeace, wyraziły gorący sprzeciw i rozpoczęły kampanie protestacyjne; zdarzają się nawet prawdziwe ataki na statki wielorybnicze.
Z historii wiadomo, że wielorybnicy z tego regionu nie mają skrupułów, jeżeli chodzi o polowanie na wieloryby, aż do granicy wyginięcia zwierząt. Norwegowie twierdzą jednak, że współcześni wielorybnicy muszą stosować się do szczegółowego, ostrego dla nich systemu norm, które z całą pewnością nie doprowadzą do zagrożenia żadnego gatunku. Osoby popierające polowania na wieloryby uważają, że protesty wnoszą ludzie o sentymentalnym stosunku do zwierząt, mający szczere chęci, ale pozbawieni kontaktu z rzeczywistością. Zwolennicy polowań twierdzą też, że większość europejskich i amerykańskich mieszczuchów nie ma kontaktu z prawdziwą przyrodą i nie rozumie zasad gospodarowania nią, a także że zastrzeżenia do wielorybnictwa są nieracjonalne, ponieważ cechuje je „niemal religijny zapal, będący projekcją stosunków międzyludzkich i emocji na dzikie stworzenia morskie”, jak stwierdził minister spraw zagranicznych.
Ważne, że norwescy wielorybnicy przestrzegają czasu wyznaczonego na polowania oraz respektują okresy ochronne -kiedy nie wolno polować na walenie, zajmują się tradycyjnym połowem ryb. Osoby, które chcą zajmować się polowaniem na wieloryby, muszą posiadać własne statki i należeć do zawodowej społeczności rybaków. Nie wolno do lokalizacji i zabijania wielorybów stosować echosondy, do samego polowania zaś należy używać działek harpunowych kalibru 50 i 60 mm z ładunkami wybuchowymi, aby zwierzęta umierały jak najszybciej. Strzelb można używać jedynie jako broni pomocniczej. Na każdym statku musi znajdować się wykwalifikowany weterynarz, który pilnuje przestrzegania przepisów. Trafionego harpunem wieloryba wciąga się na pokład statku i rozbiera (pozbawia tranu). Następnie mięso i tran zostają dostarczone do nadbrzeżnej fabryki, zajmującej się przetwórstwem i pakowaniem. Norwegowie twierdzą, że wspierają tradycyjne przedsiębiorstwa rodzinne i nie mają zamiaru ani nie pragną powrotu do wielorybnictwa na skalę przemysłową.
Ogromnym zagrożeniem dla norweskich wielorybów (oprócz polowań) jest skażenie wód chemikaliami, zwłaszcza PCB. Substancja ta powoduje uszkodzenie układów rozrodczego i odpornościowego waleni. Zaobserwowano już takie przypadki u fiszbinowców na początku lat 90. – liczne zgony tych wielkich ssaków spowodowane były wówczas infekcjami wirusowymi.