Freyja i Hyndla cz.4

Hyndla śpiewała teraz o początku świata i jego kresie, o rodzie bogów i ich końcu. Baldr zginął i został pomszczony, potworne dzieci Lokiego szarpały się w swych więzieniach. Tryska pod niebo ogień, ziemia pogrąża się w odmętach. Nić losu bogów zostaje przecięta. Przychodzi Inny, Nienazwany i słońce wita nowy świat.

Wieszczka umilkła, kończąc swą pieśń. Lecz Freyji było tego mało. Zażądała jeszcze, by olbrzymka podała Ottarowi napój pamięci, aby nie zapomniał tego, co usłyszał. Hyndla wpadła w straszną złość, słysząc te nowe żądania, i napoju dać nie chciała. Dopiero, gdy Freyja zagroziła, że spali ją w magicznym ogniu, uległa. Przygotowała jednak podstęp. Przyniosła Ottarowi cudowne piwo warzone na magicznych ziołach, lecz przed tym zatruła je czarami. Bogini przejrzała jednak zamysł ol-brzymki i boską mocą unieszkodliwiła zły czar. Wezwała przy tym wszystkich bogów, by wspomagali Ottara w jego dalszych poczynaniach. Tak się i stało. Ottar wygrał spór z Angantyrem i rychło stał się człowiekiem poważanym. Porzucił czcze igraszki i jak na godnego potomka swoich przodków przystało, kroczył dalej drogą pełną chwały i bitewnych zmagań. Męstwo jego stało się przysłowiowe. W bitwach był tak zażarty, że ludzie nazwali go Ottarem Szalonym. A gdy w końcu padł w boju, zasiadł u boku innych bohaterów w Walhalli, a imię jego po wsze czasy przetrwało w Pieśni.