Loki zamieszkał teraz w Asgardzie. Wesoło się z nim żyło bogom, gdyż skory był do zabawy i żartów. Posuwał się jednak w psotach czasami za daleko…..
Pewnego razu po uczcie, na której Asowie wychwalali piękno bogini Syw, złotowłosej małżonki Thora, zakradł się w nocy do jej komnaty i ukradł jej włosy. Rano cały Asgard trząsł się z oburzenia, a Loki śmiał się skrycie, udając niewinność. Thor zapadł we wściekłość. Jak zawsze gwałtowny, ryczał strasznym głosem, szukając winowajcy. Rychło sprawa się wydała. Loki, dostawszy się w ręce Thora, szybko przyznał się do winy i przyrzekł dostarczyć Syw włosy jeszcze piękniejsze.
Głęboko, u korzeni gór mieszkał karzeł Iwaldi. Wraz z synami robił w swojej magicznej kuźni cudowne przedmioty, którym równych długo by można było szukać po świecie. U niego to właśnie zamówił Loki nowe włosy dla Syw. Karły wykonały je z najcieńszej złotej nici i dały im taką czarodziejską właściwość, że raz przyłożone do ciała dalej rosły same. Dla przejednania rozeźlonych bogów Loki wyjednał, by synowie Iwaldiego zrobili również dla bogini Freyji okręt Skidbladnir. Mógł on pomieścić wszystkich bogów, a jednocześnie można go było złożyć i schować do torby. Raz ustawiony na kursie, zawsze docierał do celu. Dla Odina karły wykonały magiczny oszczep zwany Gungnir, który rzucony, zawsze trafiał w cel, zadając niechybną śmierć. Asowie przejednani wspaniałymi darami, wybaczyli Lokiemu psotę. Chodził on teraz i przechwalał się, że nikt na świecie nie jest zdolny sporządzić kosztowniejszych i cudowniejszych przedmiotów od tych, jakie on dał bogom. Słysząc te przechwałki, karzeł Broke poszedł z nim o zakład, że jego brat Syndr zrobi przedmioty jeszcze doskonalsze. Bogów powołano na świadków, a ceną miała być głowa przegrywającego. Gdy zakład stanął, Loki wystraszył się nieco, gdyż Syndr słynął z niespotykanej wprost zręczności w obróbce metali i wyrobie klejnotów. On to wykonał sławne w śmiecie lampy w swym podziemnym pałacu, płonące wiecznym blaskiem złota i kryształu górskiego.