Gdy weźmie się pod uwagę ogromne odległości pokonywane przez pierwszych podróżników oraz trudne warunki żeglugi, współczesny człowiek zaczyna się zastanawiać, jakiego rodzaju statków i technologii używali Norwegowie, by przecierać szlaki morskie przez nieoznaczone na mapach terytoria. Znaleziska archeologiczne wskazują, że długie łodzie wikingów, niskie statki o długości ponad 30 m, były używane głównie podczas wojen i najazdów. Większość osadników podróżowała w mniejszych towarowych łodziach, nazywanych knerrin (liczba poj. knórr). Te mocne, solidne łodzie o długości zaledwie 18 m miały niewiele miejsca na pokładzie, a służyły do przewozu dużych ładunków. Podróż nimi z powodu ciasnoty musiała być niewygodna, a często zapewne także przerażająca.
Chyba najciekawszym aspektem związanym z dawnymi podróżami jest stosowana wówczas metoda nawigacji. Sagi wspominają o tajemniczym przyrządzie nazywanym solarsteinn, czyli słonecznym kamieniem, który umożliwiał nawigację przy zachmurzonym niebie lub kiedy słońce chowało się za horyzont i astronawigacja była niemożliwa.
Obecnie badacze zgadzają się co do tego, że solarsteinn był kryształem występującego w Skandynawii kordierytu, który ma naturalne właściwości polaryzujące. Kiedy patrzy się na niego od dołu I obraca, przechodzące przez kryształ światło ulega polaryzacji i staje się niebieskie – dokładnie wtedy, kiedy jego długa oś zostaje skierowana w stronę źródła światła słonecznego.
Tę samą właściwość wykorzystuje się również w dzisiejszych czasach. Odrzutowce lecące nad regionami polarnymi, gdzie urządzenia kompasowe są nieprzydatne, a astronawigacja utrudniona, stosują kompasy niebieskie, które umożliwiają określenie pozycji słońca dzięki filtrowaniu światła słonecznego przez sztuczne soczewki polaryzujące.